W stwierdzeniu, że dyżurni boją się manewrów, jest zapewne sporo przesady. Sposób prowadzenia ruchu wymuszony jest przez specyfikę naszej symulacji. Ile w rzeczywistości znajdziesz stacji, na których jedzie pociąg za pociągiem? Raczej niewiele. I będą to zapewne tylko pociągi pasażerskie. Ostatnio usiadłem na jakiejś niewielkiej węzłowej i miałem w ciągu pół godziny ze sześć pociągów. Co ma powiedzieć dyżurny na np. Gdańsku, gdzie jest pięć szlaków? On tam się nie może wyrobić z planowymi, a cóż tu mówić jeszcze o manewrach. Co chwilę do zabawy wchodzi jakiś mechanik i co chwilę wystawiany jest rozkład; niemal każdy chce dostać jak najdłuższy i każdy z nich zajmuje czas dyżurnego ruchu na kolejnych stacjach, których liczba jest skończona. Dyżurnemu często już nie zostają wolne minutki, aby prowadzić manewry. Być może kiedyś uda się zaimplementować (w znaczeniu, że nie trzeba kombinować) do symulacji dyżury wieloosobowe - jest prawdopodobne, że wtedy właśnie zmieniłaby się sytuacja pod względem manewrów, ale to tylko gdybanie. Podsumowując: jest dużo chętnych do gry (i bardzo dobrze!), którzy chcą jechać daleko i szybko, więc w naszych realiach właśnie z tego powodu manewry są marginesem, a nie przez strach dyżurnego przed podaniem tarczy, czy krzyknięciem Do mnie.